Rowerowy Blog Internetowy

avatar Siema! To ja saren86. Witaj na moim blogu rowerowym. Od jego założenia na rowerze przejechałem 31207.86 kilometrów + 2245 kilometrów na trenażerze ;)
Więcej przeczytasz na stronie o mnie.

statystyki

2015 button stats bikestats.pl
2014 button stats bikestats.pl
2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:272.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:18
Średnia prędkość:29.26 km/h
Suma podjazdów:1000 m
Suma kalorii:347 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:90.70 km i 3h 06m
Więcej statystyk
  • DST 90.50km
  • Czas 03:01
  • VAVG 30.00km/h
  • Podjazdy 254m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czas się zabrać do roboty!

Niedziela, 26 października 2014 · dodano: 26.10.2014 | Komentarze 9

Wstałem rano i pomyślałem sobie, że to nie przelewki ;) Zawarłem z Danielem poważny zakład, a tu lipiec już za pasem ;D Trzeba się wziąć do roboty! 

Pojechałem na Nowe Warpno, bo już dawno tam nie byłem. Nawet ciepło, w miarę sucho, fajnie się jechało. W lato tam nie lubię jeździć, po płasko, ale teraz z moją masą to jak znalazł ;)




Kategoria 50-100, Trenażer


  • DST 50.50km
  • Czas 01:56
  • VAVG 26.12km/h
  • Kalorie 347kcal
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesień.

Sobota, 18 października 2014 · dodano: 18.10.2014 | Komentarze 0

Kategoria 50-100, Trening


  • DST 131.10km
  • Czas 04:21
  • VAVG 30.14km/h
  • Podjazdy 746m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ból, płacz, śmierć, fatality...

Sobota, 4 października 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 2





... a to dzięki uprzejmości tych dwóch MASAKRATORÓW:



Ogólnie rzecz biorąc, ustawka w dość licznym gronie zaczęła się od sielanki. Piękna, idealna pogoda, wiatr w plecy, jechało się cudnie. Trasa na Prenzlau, po drodze kilka postojów, bo nowego kolegę Sebastiana (pierwszy sezon na szosie) co jakiś czas kąsała bomba ;)

W Prenzlau postój na dłużej nad fajnym jeziorkiem. Tutaj między Grześkiem a mną powstał mały spór:


Grzesiek: jedziemy na Berlin! Ja: Oszalałeś?? Do tych turasów? Jedziemy na Uznam!

W związku z tym, że nie doszliśmy do porozumienia, postanowiliśmy wracać do Szczecina. I tu się sielanka skończyła. Kąsająca Sebastiana bomba, tym razem już użarła go na dobre, i to jeszcze przed wyjazdem z miasta. Z Grześkiem poczekaliśmy na niego, zapytaliśmy czy zna drogę i ma co jeść, pożegnaliśmy się, stanęliśmy na sikustop  i zaczęliśmy gonić resztę grupy.
Nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, co się stanie, gdy trzeba jechać za pędzącym pod wiatr Grześkiem. W pewnym momencie puściłem koło.

Od  tej pory ustawka wyglądała dość zabawnie ;) Była to cały czas jazda indywidualna na czas, lub jazda parami na czas ;)
Doczłapałem się do Roberta, który stwierdził, że czeka na Sebastiana. Pożegnaliśmy się więc i pocisnąłem dalej.

Dojechałem do Marcina, tutaj zaczęliśmy współpracować i jechać po krótkich zmianach. Obaj już byliśmy ładnie ugotowani. Po drodze doganiamy Piotrka S., pytam go czy "spawamy?" odpowiada "spadajcie" :D

Jedziemy dalej we dwóch, cały czas widząc przed sobą w oddali naszych koksów, czyli Darka, Grześka i Piotrka ;)
Na szczęście poczekali na nas w Schmolln. Grześkowi się spieszy, mówi, że ma godzinę, a do domu ponad 40 km :D Czyli dalej będzie bolało. Ruszamy razem do pierwszego podjazdu. Znów się grupa rozrywa. Odjeżdża Piotrek i Grzesiek, za nimi 500 m Darek, za Darkiem 500 m ja, i za mną chłopaki nie wiem gdzie ;P

Jazda samotna aż do Penkun, tu znowu poczekalnia, wszyscy się zjeżdżają. Do Krackow jedziemy w miarę razem, dalej zaczyna się kosmos. Chłopaki ruszają ponad 40 przy nie sprzyjającym wietrze. Piotrek S. i Marcin dają sobie spokój. Ja trzymam się z nimi z kilka km, następnie odpuszczam, żegnam się i znów zaczynam swoje kręcenie. Patrzę jak powoli odjeżdżają, za chwilę odpada od nich Darek, który jedzie znów jakieś 500 m przede mną. Powoli, powoli, dochodzę do niego i jedziemy razem aż do Dołuj. Jestem już tak ujechany, że momentami zaciskam zęby aby dalej jechać.

Odbijam na Wąwelnice, w Bezrzeczu znów  spotykam Piotrka, który pojechał dłuższą drogą przed Dobrą. Zjeżdżamy w dół do miasta, i się kolejny raz żegnamy.

Do domu wchodzę i padam na łóżko. Nie mam sił na nic ;) Czyli tak jak lubię!!!

Dzięki chłopaki, za to że urządziliście mi tą jesień średniowiecza :D



ps. To że Grzesiek jest kozak, to już prawda powszechnie znana. Mega zaskoczeniem dla mnie jest Piotrek, który stał się suuuper wycinakiem. Wielki postęp ;) Gratuluję!
Kategoria Trening, > 100