Rowerowy Blog Internetowy

avatar Siema! To ja saren86. Witaj na moim blogu rowerowym. Od jego założenia na rowerze przejechałem 31207.86 kilometrów + 2245 kilometrów na trenażerze ;)
Więcej przeczytasz na stronie o mnie.

statystyki

2015 button stats bikestats.pl
2014 button stats bikestats.pl
2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:722.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:22:51
Średnia prędkość:29.33 km/h
Maksymalna prędkość:71.50 km/h
Suma podjazdów:6680 m
Maks. tętno maksymalne:181 (163 %)
Maks. tętno średnie:160 (82 %)
Suma kalorii:14047 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:72.22 km i 2h 51m
Więcej statystyk

dojazdy do pracy, sierpień.

Sobota, 31 sierpnia 2013 · dodano: 01.09.2013 | Komentarze 0

+ jakieś pierdoły na mieście.

  • DST 97.90km
  • Czas 02:59
  • VAVG 32.82km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • AVG CAD 90.0
  • HRavg 142 ( 73%)
  • Kalorie 1882kcal
  • Podjazdy 360m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łobez - Szczecin.

Środa, 28 sierpnia 2013 · dodano: 28.08.2013 | Komentarze 1

Powrót na niziny.
Pierwsze 30-40 kilometrów nogi miałem jak kołki. To pewnie przez brak porządnych rozjazdów i rozciągania po ostatnich wyrypach.

Ostatnie dni urlopu i czas będzie wracać do szarej rzeczywistości. Nie mam coś weny do powrotu do reżimu treningowego.

Startuje ktoś w Pile? Czy wszyscy na Świnoujście cisną?
Kategoria Trening, 50-100


Rozgrzewka i rozjazd.

Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 27.08.2013 | Komentarze 0

Kategoria 1-50


  • DST 78.86km
  • Czas 02:41
  • VAVG 29.39km/h
  • VMAX 71.50km/h
  • AVG CAD 86.0
  • HRmax 177 ( 91%)
  • HRavg 160 ( 82%)
  • Kalorie 2046kcal
  • Podjazdy 1534m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klasyk Karkonoski.

Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 27.08.2013 | Komentarze 6

Pierwszy start w tego typu imprezie. Trasa pokrywająca się z tą, którą jechała elita na Górskich Szosowych Mistrzostwach Polski. Mój wynik można by podsumować w taki oto humorystyczny sposób:


Za karę mój dyrektor sportowy zakuł mnie w te dyby na 24 godziny :)


Ostatnie tygodnie zupełnie odpuściłem treningi, było dużo balowania i zabawy, ale przecież o to też w życiu chodzi ;)
Mimo to, postanowiłem wystartować choćby dla samego siebie i zdobycia doświadczenia. Nie nastawiałem się na zbyt dużo, a i tak się przeliczyłem. W imprezie udział wzięła amatorska śmietanka.

Pierwsze kilometry od startu prowadzone były przez auto organizatora do pętli, gdzie rozpoczynał się start ostry. I do tego czasu było spoko ;) Fajnie jedzie się w takim ponad stuosobowym peletonie, choć trzeba być bardzo czujnym.
Po dojeździe do pętli, usłyszałem gwizdek sędziego i się zaczęło.
Od razu długi podjazd pod górę, gdzie poszedł taki gaz, że zdębiałem. Tętno powyżej 170, staram się trzymać czołówki, ale widzę, że to nie moja liga. Podejmuję decyzję o odpuszczeniu, i zaczynam kręcić w grupie maruderów na samym końcu. Dojechaliśmy jakoś na szczyt i zaczynamy zjazd. Staram się być ostrożny, jadę około 60 km/h, bo nie znam tej trasy i nie chcę ryzykować. Przez to wszyscy zaczynają mnie wyprzedzać. W końcu obracam się, a za mną już tylko motocykl zamykający trasę. Uczucie nieciekawe, gdy jedzie się na samym końcu i zabezpiecza tyły ;) Ale nic to. Na kolejnej pętli biorę się lekko w garść, powoli się rozkręcam, jak to ja, pierwsze kilometry to zawsze nie wypał. Na podjeździe trochę odrabiam i już nie jadę ostatni. Na zjeździe idzie mi już dużo lepiej i nie zwalniam. I tak do końca, powoli, powoli łykałem kolejnych kolarzy. Ostatni zjazd zjeżdżałem już jak rasowy góral :D Trzeba się po prostu przyzwyczaić do prędkości.
Koniec końców, dojechałem w końcówce stawki z wynikiem:
OPEN 80/135
M2 27/32
Prawdziwa lekcja pokory! Przypomniało mi się zeszłoroczne kryterium na Wałach Chrobrego, bo tak samo jak tam zobaczyłem gdzie jest moje miejsce w szeregu.

Nogi dały radę spokojnie, mimo, że paliły, to kręciły ładnie i bez żadnych ekscesów. Brakło jedynie powietrza, na podjazdach przy tych tempach mnie po prostu zatykało.

Wnioski:
- Start wspólny to jest to! Zabezpieczona trasa, można śmiało i bez strachu jechać całą szerokością drogi. Po przejechaniu tego, tylko utwierdziłem się, że cykl Pucharu Polski Maratonów Szosowych z prawdziwym kolarstwem ma mało wspólnego.
- Impreza była na prawdziwym sportowym poziomie. Porównałem przejazdy najlepszego amatora i najlepszego w elicie i okazuje się, że ten drugi na pierwszej pętli wykręcił czas tylko 3 minuty lepszy. Na 4 pętli, było to już 10 minut, co i tak nie jest jakąś przepaścią.
- Na dystansie PRO nie zauważyłem turystów ani ludzi z przypadku.
- Takie przewyższenia na tak krótkiej trasie to prawdziwa masakra!
- Podobało mi się! Nie zawaham się wystartować za rok jeszcze raz, jeżeli tylko będzie ku temu okazja.
- Na koniec mała złośliwość :> Nie było klasyfikacji rowerów innych ;P ( choć znaleźli się śmiałkowie, którzy na góralach i mega grubych oponach pokonywali podjazdy, tak że aż wychodziły mi oczy. I oczywiście skopali mi tyłek :)

To tyle, czas się po prostu zabrać za trenowanie ;)





Kategoria 50-100, Maratony


  • DST 106.53km
  • Czas 04:05
  • VAVG 26.09km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • AVG CAD 86.0
  • HRmax 180 ( 92%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 2486kcal
  • Podjazdy 1583m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przełęcz Karkonoska.

Czwartek, 22 sierpnia 2013 · dodano: 26.08.2013 | Komentarze 5

Korzystając z okazji pobytu razem z żoną w Szklarskiej Porębie, musiałem sprawdzić się na "ścianie płaczu" znanej tylko z opowiadań i z artykułów.
Wstałem wcześnie rano, wszamałem owsiankę i w trasę, w czasie kiedy jeszcze wszyscy spali ;)
Pierwsze co mnie spotkało, to zamarznięcie na zjeździe z Szklarskiej do Piechowic. Ubrałem tylko rękawki i nogawki, a poranek był mocno chłodny. Mimo, że ładnie świeciło słońce, poczułem się jak w środku zimy.
Dalej już na Podgórzyn i Przesiekę, skąd zaczynam zabawę. Od razu robi się ciepło :) Podjazd idzie fajnie, a ja patrzę sobie na wskazania wysokościomierza, który w zadziwiająco szybkim tempie zmienia wartości na wyższe ;)
Dojeżdżam do schroniska, opuszczam rękawki i zaczynam walkę z naszym polskim, legendarnym podjazdem. Od początku jest ciężko, nie ma porównania do żadnego z napotkanych do tej pory podjazdów. Po drodze napotykam szlaban, który trochę mnie zdziwił, nigdzie o nim nie wyczytałem. Schodzę na sekundę z roweru, omijam go i wjeżdżam na najtrudniejszy odcinek.
Tu dopiero zaczyna się bitwa z psychiką. Ścianki grubo ponad 20%, momentami podchodzące do prawie 30 %. Każdy metr ciągnie się w nieskończoność. Tętno już dawno trzyma się ponad 170! i nie ma zamiaru zejść. Dojeżdżam do wcześniej widzianego na fotografiach napisu na asfalcie: "wytrwajcie do końca wy konie", trochę mnie to rozśmiesza i motywuje, jednak na krótko. Końcówka to już prawdziwy hardcore. Tętno wskakuje na 180, przepycham korby siłowo jak nigdy dotąd, i to wszystko na najniższym przełożeniu. Odcinek krótki, jednak cholernie stromy. Zanim go pokonałem, tysiąc razy pomyślałem o zejściu z roweru! Mówiłem sobie: "odpuść, nikt się nie dowie", by zaraz sobie odpowiedzieć "ja będę wiedział, nie daruję sobie". I tak oto znalazłem się na górze. Jeszcze nigdy nie jechałem tak długo na tętnie 180!
Mój pierwszy raz na Przełęczy Karkonoskiej za mną, a ponoć pierwszego razu się nie zapomina ;)

Na górze zrobiłem kilka fotek, tak na szybkiego, bo zrobiło się znowu zimno.






Po chwili odpoczynku rozpoczynam zjazd czeską stroną. Tu miła niespodzianka, bo Czesi zrobili do samego dołu szosową autostradę! Zjeżdża się wyśmienicie, mimo, że zmarzłem po raz drugi.
Dojeżdżam do jakiegoś tam miasteczka i pojawia się problem, jak tu wrócić. Pojechałem dalej i stwierdziłem, że chyba się zgubiłem. Telefon do Pauliny z prośbą o nawigację i o wybaczenie tego, że się spóźnię ;) Po chwili trasa odnaleziona, jednak okazuje się wiele dłuższa niż to sobie obmyśliłem. Ruszam ostro, aby spóźnienie było jak najmniejsze. Jednak jak tu gonić, kiedy z górki już było, i zaczyna się pod górkę, w bidonach pusto, nie ma co zjeść, nogi pieką a bomba już do mnie macha...
Jednak wizja wkurzonej żony dodała sił :) Ich resztkami wspiąłem się do Jakuszyc a dalej to już lajt.
Wpadłem spóźniony prawie 2 h, szybki prysznic, wyjście na obiad i wymarsz w góry. Przez 5 kolejnych godzin łażenia po górach, mimo, że było ciężko, to nic nie marudziłem, więc spóźnienie zostało mi wybaczone ;)

Dzień pełen przewyższeń i wrażeń. Jak się położyłem, tak od razu zasnąłem. I jak tu nie kochać gór?
Kategoria > 100, Trening


  • DST 80.39km
  • Czas 02:31
  • VAVG 31.94km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • AVG CAD 85.0
  • HRmax 171 ( 88%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 1582kcal
  • Podjazdy 496m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wróciłem ;)

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 4

Po 10 dniach przerwy, w trakcie której tylko jadłem i piłem, w tym hektolitry alkoholu, wróciłem... cięższy o kolejny kilogram, zupełnie bez nogi i zaobrączkowany :))) Ale to wszystko było zaplanowane ;) W końcu wieczór kawalerski i swój ślub ma się tylko raz (przynajmniej takie są założenia ;)

Dzisiaj rozkręcenie po okolicach Łobza. Masakra! Nie dość, że jakoś ledwo kręciłem tymi nogami, to w dodatku jakby za karę wiatr urywał głowę i deszcz mnie zmoczył kompletnie dwa razy.
Po treningu wyczyściłem maszynę, bo jutro wyjazd do Szklarskiej. Trzeba będzie na Przełęcz Karkonoską wspinać się z nadwagą :D
Kategoria 50-100, Trening


  • DST 74.74km
  • Czas 02:24
  • VAVG 31.14km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • AVG CAD 86.0
  • HRmax 181 ( 93%)
  • HRavg 131 ( 67%)
  • Kalorie 1329kcal
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po pracy, z Danielem i Bartkiem.

Piątek, 9 sierpnia 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 3

Jakoś tak wyszło, że z chłopakami skrzyknęliśmy się w ostatniej chwili, i dobrze!
Zrobiliśmy krótką pętlę po Niemczech. Były pogaduchy, był też ostry gaz!
Daniel wszedł na wysokie obroty, miał bardzo mocną nogę! ;) Ledwo obroniłem jego ataki na górskich premiach :D Zmusił mnie do wskoczenia na tętno powyżej 180, co nie jest wcale takie łatwe :)

Dzięki Bartek, dzięki Daniel!
Oby więcej takich treningów!
Kategoria 50-100, Trening


  • DST 69.80km
  • Czas 02:41
  • VAVG 26.01km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • AVG CAD 78.0
  • HRmax 169 ( 87%)
  • HRavg 132 ( 68%)
  • Kalorie 1502kcal
  • Podjazdy 1051m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podjazdy.

Środa, 7 sierpnia 2013 · dodano: 07.08.2013 | Komentarze 4

Robi się ciężko... milion spraw na głowie, w robocie zaliczyłem 3 nocki z rzędu, dzisiaj idę na 4. Nie ma kiedy trenować. Do tego od Zieleńca całkowicie popuściłem pasa, więc jak dzisiaj stanąłem na wagę to się przeżegnałem stopą :) To nie sprawiedliwe, jak długo trzeba się trzymać diety aby zbić kila kilo a jak szybko te kilogramy przybywają gdy się jej nie stosuje :)

Z wyrzutami sumienia ruszyłem na trening ;)
Moja pętelka przez Police połączona z ulubionymi podjazdami.
Start i pierwszy podjazd na ul. Chorzowskiej w kierunku Osowa. To standard, 90% treningów rozpoczynam w ten sposób.

Kolejny podjazd z Pilchowa do Siedlic, lajtowy więc idzie szybko.

Dalej już na powrocie nowo odkryty podjazd na ul. Inwalidzkiej. 900 m długości, 50 m w pionie. Przez krótki moment potrafi przytrzymać. Ruch mały, do tego wielka motywacja, bo w tym rejonie jak się zatrzymasz to mogą oklepać ci maskę i zabrać rower. Ogólnie na plus, więc zrobiłem 4 razy.

Dalej ul. Kościelna. Podjazd fajny, bo dłuższy, i motywacja jeszcze większa, bo wokół większa patologia :D Jednak nie przypadł mi do gustu. Machnąłem 3 razy.

Na próbę podjazd po bruku ul. Narciarską. Podjechać się da, jednak zjazd nie dla szosówki. Zresztą, po 200 m zaczyna się jakaś droga leśno-płytowa, tylko dla MTB. Odpuściłem.

I na koniec Królowa Szczecińskich Podjazdów - Strzałowska. Reszta pozostaje w jej cieniu. Jak się mocniej depnie, to na górze można zostawić płuca. Poszła 3 razy. Przy okazji jeszcze 1 x ul. Świętojańska i 4 x Zielna.

Klocek w pionie strzelił, można wracać do domu.

Jedna uwaga, wzrost wagi ewidentnie i znacząco da się odczuć na każdym podjeździe.

Plan na sierpień jest taki, że jednak trochę odpuszczam. Nie jestem w stanie ciężko trenować przy takim nakładzie obowiązków. Start w Jeleniej pojadę treningowo i dla doświadczenia. Formę spróbuję odbudować na wrzesień na Piłę.
Kategoria 50-100, Trening


  • DST 116.83km
  • Czas 03:33
  • VAVG 32.91km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • AVG CAD 87.0
  • HRmax 177 ( 91%)
  • HRavg 138 ( 71%)
  • Kalorie 2156kcal
  • Podjazdy 490m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciężki trening z mastersami.

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 5

Kolejny dzień leje się skwar z nieba, większość narzeka, a ja to lubię! ;)

Chłopakom z ekipy dzisiaj nie pasował trening, więc postanowiłem ruszyć z Głębokiego. Nawet był to dobry pomysł, biorąc pod uwagę, że dwa moje następne wyścigi to start wspólny. Trzeba się trochę objechać w grupie.

Wychodzę z domu, przed klatką wsiadam na rower, a tu zonk... guma z tyłu. No to sobie pojechałem... jednak szybka zmiana i mocniejsze tempo, i udało się zdążyć na ustawkę w ostatniej chwili. Widmo samotnej jazdy mnie zmotywowało. Ostatnio jakoś mi się nie chce jeździć samemu.

Peleton dzisiaj spory, na początku dość leniwy. Pierwsze 40 km to była sielanka z tętnem regeneracyjnym. Później wyszedłem na zmianę, gdzie dobrze przepaliłem nóżkę. Dotarliśmy do Pasewalk, za którym szyk zmienił się w wężyka, i gdzie zwykle zaczynają się zaciągi. Trochę źle się ustawiłem, bo byłem na tyłach. Jednak dość dobrze wyczułem moment, bo kiedy poszedł zaciąg ja akurat byłem w trakcie przeciskania się do przodu. Grupa najmocniejszych oderwała się, ja ją doszedłem i... poprawiłem ;D Ze mną oderwał się młodszy kolega, z silną jak koń nogą. Pociągnął ostro, ja chwilę jeszcze przytrzymałem i w końcu puściłem. Zostawiliśmy grupę gdzieś 100 m w tyle ;)))

Nie spodziewałem się, że dzisiaj noga tak będzie kręcić, po wczorajszym treningu podjazdów.
Teraz dopiero się przekonałem, że jest progres, skoro w zimę odpadałem przy pierwszym lepszym pociągnięciu, a dzisiaj utrzymywałem się do końca w czubie ;)

Dalej polecieliśmy grupką 8-9 osób "gąsiennicą" lub w podwójnym wachlarzu jak kto woli, w tempie cały czas pod 50 km/h.
Dostałem kilka dobrych rad, jak jeździć w takim szyku. Cały czas jednak byłem mega czujny. Kraksa przed weselem oznaczałaby dożywotni ban na rower od przyszłej żony ;D

Od Locknitz znów nastała całkowita sielanka i dłuuugi rozjazd ;)

Podsumowując, wyszedł kolejny świetny trening. Jestem zadowolony z postępów. Ciekawe co by było, gdyby nie kontuzja na początku wiosny ;)
Kategoria > 100, Trening


  • DST 45.15km
  • Czas 01:57
  • VAVG 23.15km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • AVG CAD 71.0
  • HRmax 167 ( 86%)
  • HRavg 130 ( 67%)
  • Kalorie 1064kcal
  • Podjazdy 816m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podjazdy, Strzałowska.

Piątek, 2 sierpnia 2013 · dodano: 02.08.2013 | Komentarze 1

Uff, jak gorąco.
Dzisiaj była niemoc, pierwszy raz poczułem spadek formy. Nie ma co się dziwić, trochę w tym tygodniu odpuściłem, głównie z dietą :D

Strzałowska x 6
Zielna x 8
Świętojańska x 2
Miałem kręcić do pełnego klocka w pionie, ale przez skwar z nieba osuszyłem do cna bidony, a nie miałem zamiaru się odwodnić, więc skończyłem szybciej.
Kategoria 1-50, Trening