Rowerowy Blog Internetowy

avatar Siema! To ja saren86. Witaj na moim blogu rowerowym. Od jego założenia na rowerze przejechałem 31207.86 kilometrów + 2245 kilometrów na trenażerze ;)
Więcej przeczytasz na stronie o mnie.

statystyki

2015 button stats bikestats.pl
2014 button stats bikestats.pl
2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl
  • DST 156.30km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:11
  • VAVG 30.15km/h
  • AVG CAD 78.0
  • HRmax 170 ( 87%)
  • HRavg 134 ( 69%)
  • Podjazdy 776m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolarstwo to nie je bajka, kolarstwo to je bitwa!

Poniedziałek, 19 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 3

... i taką bitwę dzisiaj stoczyłem, walcząc z żywiołem i własną psychiką.

Zaczęło się od planu, żeby odkryć jakieś nowe podjazdy i nowe traski. W końcu ile można jeździć po tych samych. Wczoraj wieczorem otworzyłem google map z opcją teren i zacząłem szukać jakiś pofałdowanych terenów. Padło na podjazdy na północ od Strasburga, więc na prędko stworzyłem ślad i dzisiaj z rana wyruszyłem. O dziwo, było ciepło i nie zapowiadało się, że będzie padać. 

Pierwsza cześć trasy leciała sielankowo, z wiatrem w plecy. Stawałem nawet robić jakieś fotki moim super 1.3 megapikselowym aparatem w telefonie. Po drodze oczywiście natrafiłem na kilka odcinków bruku i polnej drogi, ale mi to nie przeszkadza. Dopiero za Pasewalkiem okazało się, jak dobrym jestem planistą. Skończyła się jazda po asfalcie a zaczął się prawdziwy teren, z błotem, piachem, brukiem, kamieniami, trawą itp. Teren bardzo malowniczy i ciekawy, ale tylko dla MTB. Początkowo liczyłem, że to będzie tylko kawałek, dlatego pojechałem dalej, zamiast odpuścić, i tak zabrnąłem. Łącznie tego terenu było ok 15-20 km, ale nie chce mi się teraz liczyć. Cieszyłem się jak dziecko, gdy dojechałem do asfaltu.

Tu zaczynała się droga powrotna, i nawet wiatr w mordę nie psuł mi humoru. Dojechałem do upatrzonego podjazdu, i gdy tylko byłem u jego podnóża, z nieba polał się gęsty deszcz, który zmoczył mnie doszczętnie. Nie było przyjemności z podjeżdżania, nawet nie pamiętam jak ten podjazd wyglądał, bo woda zalewała mi oczy. Od tej pory jechałem w takim deszczu, aż do Locknitz, może z małymi przerwami w ulewie na wytarcie gęby. Momentalnie się wyziębiłem, w butach zrobiły mi się kałuże. Stopy zaczęły coraz bardziej marznąć, a na ciele lekkie dreszcze. Oddałbym królestwo za nogawki, bo oczywiście jechałem na krótko. Nie było wyboru, zaciskałem zęby i jechałem. Po jakimś czasie zrobiło mi się wszystko jedno, i kręciłem jak zoombi, bez świadomości ;)

Jakby tego było mało, przed Lubieszynem zaczęła mnie łapać bomba, która dopadła ostatecznie za Redlicą na podjeździe.Była tak silna, że przez Szczecin przejechałem z zaćmą na oczach. Nogi były strasznie ociężałe, ciężko mi było kręcić nawet z kadencją 80.

W domu po zdjęciu skarpet, stóp nie czułem wcale. Nie ma to, jak odmrozić je w drugiej połowie maja.

Był to trening z serii tych, które na długo zostają w pamięci.  

Czas się położyć i poumierać.

ps. Dobrze, że nie zmieniłem jeszcze napędu, bo byłoby mi go teraz szkoda. A tak, nawet go nie czyszczę ;)




Kategoria > 100, Trening



Komentarze
Danielo
| 21:53 środa, 21 maja 2014 | linkuj Ta opowieść brzmi jak horror, ale Zombi przetrwało! ;)
Pozdrawiam
saren86
| 17:56 poniedziałek, 19 maja 2014 | linkuj Spoko, dzięki ;) Następnym razem bardziej się przyłożę do tworzenia śladu ;)
James77
| 17:45 poniedziałek, 19 maja 2014 | linkuj Dzizaz Krajst co rower robi z człowiekiem ;-)
Fajna górka jest od pasewalku po uer29 piękny asfalt i serpentynka. :-)
Jak planujesz nieznane tereny to wspomagaj się zdjęciami z Google maps może ktoś akurat zrobił zdjęcie drogi...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa cjree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]