Rowerowy Blog Internetowy
Siema! To ja saren86. Witaj na moim blogu rowerowym. Od jego założenia na rowerze przejechałem 31207.86 kilometrów + 2245 kilometrów na trenażerze ;)Więcej przeczytasz na stronie o mnie.
2015
2014
2013
2012
2011
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień1 - 3
- 2015, Wrzesień1 - 0
- 2015, Sierpień2 - 1
- 2015, Lipiec2 - 3
- 2015, Czerwiec1 - 3
- 2015, Kwiecień4 - 10
- 2015, Marzec6 - 22
- 2015, Luty5 - 16
- 2015, Styczeń2 - 7
- 2014, Listopad5 - 9
- 2014, Październik3 - 11
- 2014, Wrzesień4 - 17
- 2014, Sierpień7 - 13
- 2014, Lipiec11 - 18
- 2014, Czerwiec14 - 36
- 2014, Maj15 - 20
- 2014, Kwiecień13 - 26
- 2014, Marzec15 - 26
- 2014, Luty16 - 36
- 2014, Styczeń22 - 46
- 2013, Grudzień20 - 20
- 2013, Listopad10 - 26
- 2013, Wrzesień5 - 14
- 2013, Sierpień10 - 29
- 2013, Lipiec19 - 50
- 2013, Czerwiec20 - 54
- 2013, Maj19 - 56
- 2013, Kwiecień9 - 28
- 2013, Marzec11 - 40
- 2013, Luty11 - 24
- 2013, Styczeń10 - 15
- 2012, Grudzień7 - 19
- 2012, Listopad7 - 6
- 2012, Październik7 - 24
- 2012, Wrzesień21 - 87
- 2012, Sierpień17 - 60
- 2012, Lipiec20 - 67
- 2012, Czerwiec27 - 27
- 2012, Maj23 - 42
- 2012, Kwiecień32 - 30
- 2012, Marzec31 - 35
- 2012, Luty21 - 13
- 2012, Styczeń21 - 1
- 2011, Grudzień21 - 1
- 2011, Listopad16 - 1
- 2011, Październik20 - 0
- 2011, Wrzesień24 - 0
- 2011, Sierpień17 - 0
- 2011, Lipiec29 - 0
- 2011, Czerwiec23 - 6
- 2011, Maj23 - 9
- 2011, Kwiecień21 - 0
- 2011, Marzec8 - 0
- 2010, Wrzesień1 - 0
- DST 106.00km
- Sprzęt Unibike Zethos
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 2. Międzychód - Sława (Wyprawa Łobez - Szklarska Poręba)
Czwartek, 18 sierpnia 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 0
Po krótkim śnie pobudka nastąpiła przed godz. 8.00. Wykąpaliśmy się i zaczęliśmy powoli zbierać obóz. Trwało to zdecydowanie dłużej niż powinno. Wyjechaliśmy dopiero trochę przed 10.00 i pojechaliśmy do Międzychodu, gdzie zatrzymaliśmy się pod Biedronką na śniadanie. Dzisiejszy nocleg zaplanowany był w Sławie, do której mieliśmy ok. 100 km.Mimo pierwszych narzekań na bolące nogi i tyłki jechało się całkiem fajnie. Pogoda w dalszym ciągu była rewelacyjna, momentami słońce grzało zbyt mocno. Na pierwszy postój wybraliśmy stację benzynową gdzieś za Miedzichowem. Tam okazało się, że dalsza nasza trasa będzie biegła przez następne 10 kilometrów drogą krajową nr 2, a nasze założenie było takie, aby omijać wszystkie drogi gdzie ruch jest duży. Po przestudiowaniu mapy postanowiliśmy, że ominiemy krajówkę jadąc przez kilka wiosek, co nawet miało wpłynąć dzisiaj na mniejszą ilość pokonanych kilometrów. Jak zwykle wyszło inaczej. Po dojeździe do pierwszej wiochy zaczęliśmy błądzić, okoliczni mieszkańcy wskazywali nam „właściwą” drogę, szkoda tylko, że każdy inną. Gdy w końcu ją znaleźliśmy okazało się, że jest to droga gruntowa przez las, piaszczysta i dziurawa. Wkurzeni zawróciliśmy i pojechaliśmy krajową dwójką. Rzeczywiście ruch był na niej duży, jednak posiadała ona bardzo szerokie pobocze i była równa jak stół, w dodatku podmuch wyprzedzających nas ciężarówek „ciągnął” nas do przodu, przez co jechało się lepiej niż na niejednej drodze wojewódzkiej.
Kolejny długi, zdecydowanie za długi postój zrobiliśmy w Wolsztynie, do którego przyjechaliśmy ok. g. 16.00. Pierwsze co, odnaleźliśmy tureckiego kebaba, do którego zamówiliśmy jeszcze frytki. Jako, że Wolsztyn leży nad całkiem fajnym i dużym jeziorem, chłopaki koniecznie postanowili, że jedziemy na plażę, gdzie się wykąpali. Ja zostałem pilnować rowerów, między innym dlatego, że nie chciało mi się rozbierać ze stroju rowerowego, szukać w sakwach kąpielówek i w nie przebierać. Gdy już znudziło im się pluskanie w wodzie, pojechaliśmy jeszcze do Netto, w celu uzupełnienia zapasów żywności na wieczór.
Zanim dojechaliśmy do Sławy, zdążyliśmy jeszcze pobłądzić. W wiosce Kaszczor zamiast w lewo, skręciliśmy w prawo, a zorientowaliśmy się o tym dopiero po 10-15 km. Wszystko przez to, że od godziny z Rysiem jechaliśmy i śpiewaliśmy w ogóle nie skupiając się na tym gdzie mamy jechać. Na szczęście drogą na którą wjechaliśmy, również dało się dojechać do Sławy.
Na miejscu przy tablicy zatrzymaliśmy jakąś kobietę i poprosiliśmy o zrobienie zdjęcia. Na początku mocno się nas wystraszyła. Okazało się, że była to Ukrainka. Jednak pomimo oporów cyknęła fotkę. Później znaleźliśmy pole namiotowe w dużym ośrodku wypoczynkowym. Jednak tu nie było już tak tanio, co nas mocno zdenerwowało. Tylko zmęczenie i brak chęci na szukanie czegoś innego sprawiło, że w tym miejscu rozbiliśmy namioty. Po wykąpaniu się, wypiliśmy jeszcze po piwie (tzn. jedno to tylko ja wypiłem, Rysiu ze cztery Okocimy Mocne), pogadaliśmy i poszliśmy spać.
Kategoria > 100, Szklarska Poręba 2011