Rowerowy Blog Internetowy

avatar Siema! To ja saren86. Witaj na moim blogu rowerowym. Od jego założenia na rowerze przejechałem 31207.86 kilometrów + 2245 kilometrów na trenażerze ;)
Więcej przeczytasz na stronie o mnie.

statystyki

2015 button stats bikestats.pl
2014 button stats bikestats.pl
2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl
  • DST 171.59km
  • Czas 05:59
  • VAVG 28.68km/h
  • VMAX 73.50km/h
  • AVG CAD 81.0
  • HRmax 168 ( 86%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 4016kcal
  • Podjazdy 971m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Droga przez mękę ;)

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 4

Dzisiaj cały dzień praktycznie wolny. Postanowiłem zrobić sobie dystans zbliżony do tego średniego w maratonie w Świnoujściu. Po krótkim wyliczeniu i przestudiowaniu Google Map postanowiłem zrobić pętlę po Niemczech przez Strasburg i Prenzlau. Wystartowałem po 12. Pogoda rewelacyjna, aż zdziwiłem się, że jest tak ciepło. Do samego Strasburga goniłem praktycznie z wiatrem, była moc i chęci do jeżdżenia ;)
W Strasburgu cyknąłem telefonem fotkę, uzupełniłem bidony i zjadłem kanapkę. Zadowolony z siebie (głownie ze średniej, po 70 km wynosiła ponad 32 km/h ) ruszyłem na Prenzlau.
Tu dopiero zaczęły się schody, po zmianie kierunku jazdy wiatr zaczął wiać w twarz ( w sumie nic dziwnego ;). Ponadto pod drodze było całkiem sporo podjazdów, które w wraz z wiatrem dawały popalić. Do Prenzlau jechało się jeszcze całkiem znośnie, stale jeszcze trzymałem prędkości powyżej 30.
Po dojechaniu do Prenzlau straciłem orientację i nie wiedziałem jak dalej jechać. Na szukaniu właściwej drogi straciłem dobre 30 minut (błąkałem się po mieście, aż znalazłem w centrum mapę, po przestudiowaniu której i tak nie byłem pewny czy pojadę najkrótszą drogą).
Od Prenzlau zacząłem odczuwać dziwny ból w płucach przy każdym wdechu. Nie mam pojęcia czym to było spowodowane, może tym, że to pierwszy wyjazd w tym roku przy takiej temp. powietrza? (licznik pokazywał momentami ponad 30!). W każdym bądź razie ten dyskomfort nasilał się coraz bardziej. Gdzieś od Kołbaskowa miałem już poważny problem z oddychaniem (musiałem brać tylko płytkie i minimalne wdechy) ;/ w dodatku skończyło mi się picie i powoli zaczynało mnie odcinać, nie miałem już nic do jedzenia bo pół czekolady, które miałem ze sobą rozpuściło się całkowicie...
Na rondzie Hakena odcięło mnie totalnie, byłem wycieńczony do granic możliwości, w mordzie sucho. Do domu można powiedzieć, że się ledwo dotoczyłem.

Podsumowując, nie wiem czemu, ale było cholernie ciężko! :D
W domu w nagrodę za takie cierpienia zamówiłem pizzę ;D


Kategoria > 100



Komentarze
saren86
| 08:25 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj Dzięki Panowie. Rzeczywiście warunki pogodowe mocno zaskoczyły ;) ale przynajmniej pojawiła się opalenizna rowerowa ;)
James77
| 19:05 niedziela, 29 kwietnia 2012 | linkuj cenny wypad, w sam raz na przetracie się przed maratonem i wybadaniem co może się skopać...
maccacus
| 19:22 sobota, 28 kwietnia 2012 | linkuj Niezły dystans, samotnie to trzeba liczyć podwójnie!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa namio
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]