Rowerowy Blog Internetowy

avatar Siema! To ja saren86. Witaj na moim blogu rowerowym. Od jego założenia na rowerze przejechałem 31207.86 kilometrów + 2245 kilometrów na trenażerze ;)
Więcej przeczytasz na stronie o mnie.

statystyki

2015 button stats bikestats.pl
2014 button stats bikestats.pl
2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl
  • DST 173.68km
  • Czas 05:08
  • VAVG 33.83km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • AVG CAD 86.0
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 155 ( 79%)
  • Kalorie 3978kcal
  • Podjazdy 708m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton w Świnoujściu 2012 - udany debiut ;)

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 19.05.2012 | Komentarze 10

Na maraton zabrałem się z Grześkiem jego samochodem. Na miejscu byliśmy koło 7, szybko uporaliśmy się z organizacyjnymi sprawami i ruszyliśmy pokręcić aby się rozgrzać.
Moja grupa wystartowała o g. 8.33. Z początku tempo dość umiarkowane, nikt za bardzo nie chciał się wychylać. Za Międzyzdrojami zaliczyłem najszybszy podjazd pod wzniesienie ;) Tempo pod górę nie spadało wiele poniżej 30 km/h. Po pokonaniu podjazdu okazało się, że z całej grupy zostały tylko trzy osoby, w tym ja.(Michał kat. M2 i Dariusz z kat. M4). Ruszyliśmy zmianami ostrym tempem, po drodze łykając ogromną ilość maratończyków, z niektórymi nieco pracując. Michał okazał się bardzo mocnym zawodnikiem, dawał długie i porządne zmiany. Za to Dariusz pod tym względem był bardzo oszczędny. Jakieś 15-20 km przed Świnoujściem doszliśmy mocniejszą grupkę, z którą dokończyliśmy pierwszą pętlę(licznik pokazywał mi wtedy średnią ponad 36 km/h!). Grupka ta rozleciała się ponownie na podjeździe za Międzyzdrojami. Jednemu kolarzowi strzeliła opona. Michał narzucił ponownie mocne tempo podjazdu, odjeżdżając kawałek a następnie czekając na mnie. Gdy spojrzeliśmy się za siebie nie było nikogo widać, postanowiliśmy nie czekać i śmigać we dwóch. Tempo mocne, puls wysoki, zaczynałem się obawiać czy dam radę. Za Międzywodziem wiatr zaczął mocno wiać w twarz. Na kole Michała puls nie schodził mi poniżej 170-165. I stało się to czego się najbardziej obawiałem. Na 125 kilometrze przyszło odcięcie i dalej samotna jazda na najgorszym odcinku trasy pod względem wiatru. Do Wolina toczyłem się i toczyłem, i toczyłem i dotoczyć nie mogłem. Byłem tak zajechany, że przychodziły mi nawet myśli, żeby zejść z roweru i poczekać aż Grzesiek będzie wracał samochodem do Szczecina ;D Tempo spadało mi momentami do 20 km/h. Stale obracałem się za siebie, wypatrując jakiegoś ratującego mnie z tych tarapatów "pociągu" ;) W końcu wypatrzyłem kilku kolarzy gdzieś w oddali za mną gdy minąłem tablicę Wolina. Szybko pojechałem na PKŻ, tam uzupełniłem bidon i poprosiłem o kawę licząc, że zdążę ją wypić. Oczywiście się przeliczyłem, bo zdążyłem jedynie wziąć ze dwa łyki, gdy jak burza wpadli i wypadli wcześniej zobaczeni kolarze. Odłożyłem kubek i pogoniłem za nimi wiedząc, że to dla mnie ostatnia szansa. Grupa była spora(w niej jechał Darek w barwach Calbudu, z którym jechaliśmy pierwsze okrążenie), tempo żwawe jednak bardzo mocno szarpane, co mnie strasznie irytowało. Kręciłem już resztką sił a w nogi próbowały mnie co chwilę łapać skurcze, modliłem się, aby do tego nie doszło, bo wiedziałem, że to oznacza postój. 10-9 km przed Świnoujściem grupa mocno się porozrywała. Gdy zostałem tylko ja, Darek i jakiś kolarz z dużo niższym numerem, na 6 km przed metą zaatakowałem na najbardziej dziurawym odcinku maratonu (o dziwo zauważyłem, że bardzo dobrze się na takich dziurawych drogach czuję, w pierwszym okrążeniu spokojnie zyskiwałem tam przewagę co teraz postanowiłem wykorzystać). Prędkość nie spadała mi poniżej 36 km /h, a tętno szalało cały czas w okolicach 175. Ciężki, bardzo ciężki oddech i myśl czy tak pociągnę do mety.(pomogło wyobrażenie sobie, że jestem uciekającym Tomem Bonenem na Paryż - Rubaix :D) Wjazd na normalny asfalt, za chwilę na nim napis 1 km do mety, obracam się za siebie i nikogo już nie widzę. Przejazd przez bramki i myśl, że to już koniec.
Przez 5-10 minut musiałem jeszcze dojść do siebie, by w końcu zobaczyć na tablicę wyników:
w kat. M2 - miejsce 3 :)
OPEN - 12
czas przejazdu: 5:06.
Byłem naprawdę zadowolony, bo jak na debiut to ładny wynik. Poza tym, wiedziałem, że pojechałem na 100% swoich możliwości, nie oszczędziłem się nawet trochę. Wykręciłem kolejną rekordową średnią na tak długim dystansie. Trzeba przyznać, że tego typu imprezy ogromnie hartują ciało i umysł! :)

Po sprawdzeniu w domu, że w kat. M2 jechało tylko 8 osób, czar trochę prysł ;)
Czas więc się wziąć do roboty, żeby następnym razem było lepiej :D

ps. Teraz w trakcie pisania tego tekstu w domu złapały mnie cztery skurcze w nogi ;P
Kategoria > 100, Maratony



Komentarze
kfiatek13m
| 21:28 wtorek, 22 maja 2012 | linkuj Gratulacje :)
saren86
| 21:00 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Dzięki chłopaki :D
exit87
| 20:58 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj gratulacje !
wober
| 20:08 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Graty koxie. Obawiałem się że mnie dojdziecie bo paka była ale chyba mniejsze chęci mieli na jazdę ;)

Pudło na debiucie. Zawodowo!!!
Eryczek
| 14:23 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Gratulacje Mateuszu, jak na mieszkańca Szczecina przystało miejsce na pudełeczku :)
widmo
| 11:34 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Gratulacje koksie :)
James77
| 11:26 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Gratulację życiówki i pudła :)
dobrze, że się nie poddałeś i walczyłeś do końca. Tak trzymać
saren86
| 18:30 sobota, 19 maja 2012 | linkuj heh :) dzięki:)
maccacus
| 17:52 sobota, 19 maja 2012 | linkuj Mateusz to świetny wynik w ogóle, a jak na debiutanta to... :) Graty!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ohree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]