Rowerowy Blog Internetowy

avatar Siema! To ja saren86. Witaj na moim blogu rowerowym. Od jego założenia na rowerze przejechałem 31207.86 kilometrów + 2245 kilometrów na trenażerze ;)
Więcej przeczytasz na stronie o mnie.

statystyki

2015 button stats bikestats.pl
2014 button stats bikestats.pl
2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl
  • DST 119.26km
  • Czas 04:25
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • AVG CAD 83.0
  • HRmax 180 ( 92%)
  • HRavg 149 ( 76%)
  • Kalorie 3011kcal
  • Podjazdy 587m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielny Horror ;)

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 18.03.2013 | Komentarze 8

Podczas tego treningu przeżyłem traumę :)
Ustawka o 10 na Głębokim z Mastersami. Spotkałem Adama, z którym wcześniej się umówiłem. Od początku wiedziałem, że będzie ciężko, bo podczas samego tylko dojazdu na Głębokie zmarzłem. Do tego meeeegaaa zimy wiatr, żeby nie powiedzieć huragan.
Ruszyliśmy z peletonem, początkowo z wiatrem, więc leciało się bosko. Po 40 km przyszła kolej na naszą zmianę, wyszliśmy na przód, a tam nie było już tak wesoło. Daliśmy trochę za długą jak dla mnie zmianę i się usmażyłem. Po dwóch hopkach tętno skoczyło na 180 co u mnie jest kosmosem. Zeszliśmy ze zmiany, a na końcu peletonu jechali jakoś tak dziwnie, że nie udało mi się pod kogoś podłączyć. No i zostałem... stwierdziłem, że w nosie, dla mnie za zimno na takie tętna i takie akcje. Już miałem sobie spokojnie jechać swoim tempem, jednak Adam poczekał na mnie, przekonał, żebym leciał dalej, wziął na koło i doholował do peletonu! Trzeba przyznać, że Adam w tym roku ma naprawdę niezłe kopyto ;) Dzięki koksie! :)
Dalej z peletonem polecieliśmy na Ahlbeck. Przed skrętem na Dobieszczyn daliśmy kolejną zmianę, tym razem krótszą ( odmierzyłem na liczniku 3 km, tyle co poprzednicy, żeby być sprawiedliwym). Mimo to kolejny raz się ostro usmażyłem.
Za Hintersee peleton mocno zwolnił, zrobiło się przez 5 minut lajtowo, można było odsapnąć. Byłem już konkretnie zmęczony. Jazda w tak ekstremalnych warunkach i wyścigowym rytmie swoje zrobiła. Dojechaliśmy do Ahlbeck gdzie zrobiliśmy nawrotkę i zaczęło się najgorsze. Jazda pod ultramocny wiatr. Dałem tu z Adam ostatnią kilometrową zmianę, po której myślałem, że wypluję płuca. Chwilę po tym, peleton zmienił szyk na jazdę wężykiem i momentalnie ktoś z przodu zrobił zaciąg. Popatrzyłem na tętno, cały czas powyżej 170, i stwierdziłem, że to nie ma sensu. Odłączyłem się łapiąc powietrze w usta jak karp i patrząc jak w oddali znika peleton.
Wrzuciłem na małą tarczę i zacząłem zmagać się samotnie z wietrzyskiem. Teraz już trzymałem się swojej tlenowej strefy, więc licznik pokazywał prędkość cały czas poniżej 20.
Za Hintersee czekali na mnie Adam i Paweł. Od razu zrobiło się lżej na duszy ;) Adam prowadził dość żwawym tempem, więc ja leszcz barowy starałem się te tempo jakoś trzymać mimo wyczerpania ;)

Po skręcie na Pampow rozpoczęła się przygoda zwana "kolarze tańczą na lodzie". Odcinek około dwóch-trzech kilometrów jezdni pokryty był w całości lodem. Tylko na niego wjechałem i gleba ;) Kilometr dalej druga gleba, na szczęście nie groźnie. Ale, że do trzech razy sztuka, wywaliłem się jeszcze raz. Tym razem zabolało :)
Minęliśmy tę jakże wiosenną część trasy i polecieliśmy na Blankensee. Tam się pożegnałem z chłopakami, ponieważ chciałem zrobić sobie 5 minut przerwy i nie było też sensu żebym ich hamował swoim ślimaczym tempem ;)
Zjadłem kawał chałwy, napiłem się i wio. Na małej tarczy ledwo kręciłem nogami, walczyłem z wiatrem i odliczałem kilometry do domu. Nie wiem czy bardziej byłem zmęczony psychicznie czy fizycznie.
Jaka była moja radość, gdy usłyszałem za sobą szum peletonu, z którego ktoś krzyknął i spytał czy żyję ;) Odpowiedziałem, że ledwo i się złapałem na tył. Chłopaki robili już rozjazd, więc jechało się super. Podjechałem z nimi jeszcze pod Miodową gdzie się rozjechaliśmy.
Do domu wszedłem jak zombi, ledwo żywy, ledwo chodzący, ledwo mówiący od wdychania zimnego powietrza, ledwo ściągnąłem ubranie...
Muszę przyznać, że były to najgorsze warunki do jazdy w jakich przyszło mi jechać.
W domu ledwo zdążyłem się rozciągnąć, wymasować, zjeść i wykąpać a tu już przyszli znajomi, z którymi trochu popiłem. Na takim zmęczeniu nie musiałem długo czekać na ścięcie ;D
Kategoria > 100, Trening



Komentarze
saren86
| 20:17 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj Ja już teraz też dopóki się nie zrobi ciepło to na takie akcje się nie piszę :)
James77
| 19:44 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj dzizaz krajst - już zapomniałem jak to jest jechać z płucami na wierzchu :)
dzięki za opis, jeszcze poczekam i pokręcę swoje setki w tempie emeryckim :)
Bodi-removed
| 17:06 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj Graty za walkę koksie!!
maccacus
| 16:17 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj Mateusz dla mnie to Ty jesteś mistrz silnej psychy, widziałem jak się zrobiłeś po tej pierwszej zmianie a mimo wszystko dałeś radę dojechać do grupy i zrobić jeszcze kilkadziesiąt kilometrów w dobrym tempie :)
Dzięki za jazdę!
wober
| 13:59 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj No jak dla treningu to takie tempo w tym okresie ostre. Lepiej się jedzie w mniejszej grupie mocnym ale stałym tempem, nie wyścigowym ;)
Głęboki dobre jest w sezonie żeby trochę poćwiczyć zatykanie płuc :D
saren86
| 09:09 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj Dzięki, poprawiłem.
bestiaheniu
| 09:02 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj Zła data treningu.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa estto
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]