Rowerowy Blog Internetowy

avatar Siema! To ja saren86. Witaj na moim blogu rowerowym. Od jego założenia na rowerze przejechałem 31207.86 kilometrów + 2245 kilometrów na trenażerze ;)
Więcej przeczytasz na stronie o mnie.

statystyki

2015 button stats bikestats.pl
2014 button stats bikestats.pl
2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl
2011 button stats bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:960.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:24
Średnia prędkość:30.27 km/h
Maksymalna prędkość:75.82 km/h
Suma podjazdów:5189 m
Maks. tętno maksymalne:187 (95 %)
Maks. tętno średnie:170 (87 %)
Suma kalorii:17005 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:45.75 km i 2h 24m
Więcej statystyk

dom - praca - dom

Wtorek, 11 września 2012 · dodano: 12.09.2012 | Komentarze 0



  • DST 41.18km
  • Czas 02:01
  • VAVG 20.42km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • AVG CAD 66.0
  • HRmax 146 ( 74%)
  • HRavg 103 ( 52%)
  • Kalorie 583kcal
  • Podjazdy 274m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd - spacer.

Poniedziałek, 10 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 1

Piękna kolarska pogoda. Wykorzystałem ją na regeneracyjny wypad z Paulą do Blankensee ;)
Było trochę porad od trenera :)

Dojazd na Wały, rozgrzewka i powrót - dzień 2

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 0

Kategoria 1-50


  • DST 34.13km
  • Czas 01:05
  • VAVG 31.50km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • AVG CAD 85.0
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 169 ( 86%)
  • Kalorie 947kcal
  • Podjazdy 357m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kryterium na Wałach Chrobrego - dzień 2

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 8

Po nocce w robocie położyłem się spać po 6. Wstałem już przed 11, mimo, że miałem o 12. Nie mogłem jakoś spać, kiedy w głowie były myśli o kolejnej dawce tortur na Wałach ;D
Powoli się zebrałem, wsiadłem na rower i pojechałem. Dzisiaj trochę cieplej, jednak wiatr dalej silny. Czułem, że nogi mam wypoczęte i gotowe do ścigania, jednak zmęczenie spowodowane brakiem snu było spore.
Zrobiłem rozgrzewkę z Romanem, po niej ustawiliśmy się na starcie.
Obok mnie stał Kamil Kuczyński i postanowiłem jak najdłużej się go utrzymać. Tym razem start był bardziej lajtowy, więc od razu liderzy mi nie odjechali jak to miało miejsce wczoraj. Czułem, że będzie dobrze... do pierwszego zjazdu, gdzie spadł mi łańcuch z dużej tarczy. Próbowałem narzucić korbami ale nic z tego. Stanąłem na poboczu i uporałem się z tym w maks 15 sekund, jednak cała ekipa, z którą wystartowałem mi odjechała ;/ Pierwsza myśl, jak zwykle, żeby zejść z trasy i iść do domu bo to już nie ma sensu. Jednak postanowiłem zobaczyć co da się zrobić. Od razu rura, ile sił w nogach i płucach. Tętno jak wczoraj - kosmicznie wysokie. 3-4 kółka jechałem sam, po nich zostałem zdublowany przez jakiegoś koksa i sam zacząłem dochodzić kolarzy z mojej grupy. Kilku przeskoczyłem... Jednak gdzieś w drugiej połowie dystansu na dole zjazdu usłyszałem huk, coś mi wyleciało. Gwałtownie zahamowałem, co też nie było mądre, bo prawie wleciałem w bandę przy jezdni. Zobaczyłem, że wypadł mi bidon i się rozleciał. Ktoś mi go podał, ale gdy stwierdziłem, że nic z niego nie będzie wywaliłem go. Jechałem tylko na jednym. Na górze na szczęście czekała świetna pomoc. Krzyknąłem do kibicującego nam Roberta, żeby na następnym okrążeniu podał mi bidon, który mu wcześniej zostawiłem. Zrobiłem rundę i tu wyszedł brak doświadczenia. Robert stanął z wyciągniętym bidonem, a ja zbyt rozpędzony zamiast go złapać wytrąciłem mu go z ręki. Ten z impetem walnął o jezdnię i tak załatwiłem drugi. Na szczęście Robert i Magda skołowali mi wodę w bidonie, który w ten sam sposób załatwił sobie Romek :) Był połamany więc woda wyciekała bokami, ale kilka łyków wystarczyło, żeby dociągnąć ostatnie okrążenia.
W końcu meta. Wynik nieznacznie gorszy od wczorajszego. Mogło być lepiej, ale nie mogłem się znowu spodziewać nie wiadomo czego. Okazało się, że byłem w swojej kategorii elita 3/4, więc jeszcze dostałem puchar. Wygrali ze mną Mariusz Gil i Kamil Kuczyński, więc z taki osobami przegrać to nie wstyd ;) Zdobyłem 7 punktów. Szkoda, że w elicie nie wystartował jeszcze jeden kolarz, bo wtedy zapłaciliby mi za te punkty ;)
Co najważniejsze z wyścigu wyniosłem dużo doświadczenia. Wiem, że brakuje mi sporo w technice, zjazdy szły mi jak krew z nosa, pokonywanie ostrych zakrętów też nie najlepiej. Wydolnościowo to również przepaść. Pozytywnie jestem zaskoczony poprawą na podjazdach, wielu kolarzy tam wyprzedzałem i dochodziłem.
Ponadto, jestem szalenie zmotywowany do dalszej pracy. Zimę mam zamiar przepracować piekielnie mocno, więc w następnym roku jadę po koszulkę lidera ;D
Pozdrowienia dla ekipy ;) Pomoc na trasie uratowała mi życie :D
Czas na relaks ;)









Kategoria 1-50, Maratony


Dojazd na Wały, rozgrzewka i powrót.

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 08.09.2012 | Komentarze 0

Kategoria 1-50


  • DST 34.74km
  • Czas 01:04
  • VAVG 32.57km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 170 ( 87%)
  • Kalorie 949kcal
  • Podjazdy 377m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kryterium na Wałach Chrobrego - dzień 1

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 08.09.2012 | Komentarze 7

Do samego końca nie wiedziałem czy pojadę, ale...
Wstałem przed 8, zjadłem śniadanie, wsiadłem w auto i pojechałem potwierdzić start w biurze maratonu. Wpłaciłem 16 zł przelewem w poniedziałek. Zgodnie z regulaminem, który czytałem z 10 razy, tyle wynosiła opłata w kat. elita za jeden dzień startu. Nie miałem najmniejszego zamiaru startować w drugim dniu, ponieważ idę dzisiaj na nockę do roboty. Wczoraj zajrzałem do regulaminu ponownie i już się wkurzyłem, bo się zmienił i przeczytałem, że trzeba zapłacić za dwa dni startu. Nie przelewa mi się ostatnio, ale mówię trudno, dopłacę 16 zł. Dotarłem do biura, a tam mi oznajmili, że start dla zawodników bez licencji wynosi 60 zł za dwa dni. Dodatkowo 50 zł kaucji za czipa. Myślałem, że trafi mnie szlag, obróciłem się, pokazałem im plecy i pojechałem do domu. Międzyczasie napisałem sms'a do Romka czy jedzie, bo ja odpuszczam. Wpadłem do domu, dodałem wpis na bs o tym jak to mnie nie wkurzyli, że nie jadę i nie będę sponsorował maratonu zawodnikom z licencją. Zjadłem makaron i zacząłem się ubierać na trening. O 10:05 przychodzi sms od Romka, że jedzie... W mózgu burza, krótka refleksja o tym, że to ostatni raz w tym roku, więcej kasy już nie wydam ;) Szybko napełniłem bidony, wrzuciłem żele do kieszonki, portfel z pieniędzmi w rękę i rura do biura zawodów (miało być otwarte jedynie do 10). Dojechałem i bez problemu się jeszcze zapisałem. Spotkałem Romana z Magdą i już razem przygotowaliśmy się do startu. Zrobiliśmy około 30 minutową rozgrzewkę, omówiliśmy taktykę, tj. trzymać się jak najdłużej czołówki, w której były prawdziwe koksy ;D
Ustawiliśmy się na starcie w drugim rzędzie, chwila skupienia i gwizdek do startu! Pierwsze co to SZOK! Zanim wpiąłem się w pedały, czołówka już była 100 m przede mną! Poszedł taki ogień, jakiego na maratonach PP nie zobaczysz ;D Próbowałem dojść, ale tętno bliskie 180 skutecznie mnie pohamowało :) Zjazd po bruku z prędkością nie mniejszą niż 40 km/h i tak już było cały czas. O dziwo, w trakcie wyścigu znacznie mniej odczuwa się dyskomfort jazdy po kostce. Mimo to, na zjeździe bardzo mocno traciłem, nadrabiałem za to na podjeździe względem osób z którymi jechałem. Tętno średnie mówi samo za siebie! Większości trasy nie jestem w stanie sobie przypomnieć, pamiętam początek i koniec. Koło 5 okrążenia zastanawiałem się nad rezygnacją, ale jakoś mi przeszło. Czołówka z trzy razy mnie zdublowała. Byłem w ogonie, ale nie dojechałem ostatni. Na finiszu z dużej grupki poszedłem na maksa i dojechałem drugi. Z tego jestem zadowolony. Wyników niestety nie ma jeszcze, ale wiem, że jestem na szarym końcu. Mimo to, taki wynik zadowala mnie dużo bardziej niż wszystkie wcześniejsze osiągnięcia na maratonach. Wiem gdzie jest moje miejsce w szeregu wśród najlepszych i ile jeszcze muszę włożyć pracy by im dorównać. Romano niestety dzisiaj nie ukończył z powodu defektu przerzutki, a szkoda! Jechał cały czas ok. pół okrążenia przede mną.
Jutro dopiero zacznie się prawdziwa walka. Pojadę, jednak już raczej plażowo, bo wątpię, żebym po nocce w pracy był wypoczęty i dobrze zregenerowany.
I najważniejsze! Nie żałuję wydanych pieniędzy, bo zdobyte doświadczenie mi je rekompensuje ;)
Dzięki Romano, i dzięki Magda za robienie zdjęć i doping ;D Do jutra ;)
Kategoria 1-50, Maratony


  • DST 53.91km
  • Czas 01:41
  • VAVG 32.03km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • AVG CAD 84.0
  • HRmax 159 ( 81%)
  • HRavg 132 ( 67%)
  • Kalorie 1009kcal
  • Podjazdy 244m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lajt.

Środa, 5 września 2012 · dodano: 05.09.2012 | Komentarze 3

Dzisiaj dla odmiany pogoda kiepska, chłodno, pochmurno i wietrznie. Dobrze, że chociaż bez deszczu. Samopoczucie nie lepsze od pogody. Nie było więc sensu się forsować, szczególnie, że czułem w nogach wczorajsze podjazdy. Jazda bardziej regeneracyjna, pilnowałem pulsu żeby nie wchodził za wysoko.
Trasa po Niemczech.
Kategoria 50-100, Trening


Z Paulą na Głębokie.

Środa, 5 września 2012 · dodano: 05.09.2012 | Komentarze 0

Potowarzyszyłem jej w ultra dystansie i dalej pojechałem swoje :)
Kategoria 1-50


  • DST 42.66km
  • Czas 01:27
  • VAVG 29.42km/h
  • VMAX 75.82km/h
  • AVG CAD 79.0
  • HRmax 174 ( 89%)
  • HRavg 137 ( 70%)
  • Kalorie 920kcal
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ulica Strzałowska - królowa szczecińskich podjazdów ;)

Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 12

Dzisiaj po nocce w pracy byłem lekko zamulony. Zwykle po tej zmianie ciężko mi zmobilizować się do jakiegoś lepszego treningu. Jednak tak pięknej kolarskiej pogody nie mogłem przepuścić. Wyszedłem o 18.30, świeciło słońce, idealna temperatura do jazdy, prawie bezwietrznie. Tak mogłoby być zawsze.
Czasu nie było za wiele, więc postanowiłem zrobić moją ulubioną krótką pętlę przez Police. Sporo górek, można poskakać za autobusami ;D
Jednak wracając postanowiłem pokatować się jeszcze na Strzałowkskiej. Zrobiłem trzy rundy, Strzałowską w górę i Świętojańską w dół. Oficjalnie stwierdzam, że nie ma sztywniejszego i bardziej trzymającego podjazdu w Szczecinie niż ten. Jest tak stromo, że na samej górze ciężko złapać oddech :D Tylko trzy wjazdy a zmordowałem się konkretnie.
To wszystko za sprawą tegorocznej Vuelty, która mocno motywuje mnie do kręcenia. Jazda Hiszpanów jest przepiękna ;)
Kategoria 1-50, Trening


  • DST 14.16km
  • VMAX 44.00km/h
  • AVG CAD 71.0
  • HRmax 171 ( 87%)
  • HRavg 131 ( 67%)
  • Kalorie 343kcal
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt KTM STRADA 2000
  • Aktywność Jazda na rowerze

test na Wałach Chrobrego.

Poniedziałek, 3 września 2012 · dodano: 03.09.2012 | Komentarze 8

Dzisiaj brak czasu na kręcenie. W związku z tym pojechałem zrobić szybki test na trasie sobotniego kryterium. Zrobiłem pięć rund i stwierdzam, że nie taki diabeł straszny jak go malują ;) Fakt, może wytrząść konkretnie, szczególnie na zjeździe, ale raczej sprzętowi nie powinno to aż tak zaszkodzić.
Podjazd pod Admiralską da w kość, szczególnie, że trzeba go podjechać 25 razy :)
Szkoda, że na razie brak chętnych do ścigania ;/ w mojej kategorii razem ze mną są 2 osoby, a wszystkich 16.
Zrezygnuję, jeżeli będzie padał deszcz, bo na bruku z moimi dojechanymi oponami ryzykował nie będę.
Kategoria 1-50, Trening