Rowerowy Blog Internetowy
Siema! To ja saren86. Witaj na moim blogu rowerowym. Od jego założenia na rowerze przejechałem 31207.86 kilometrów + 2245 kilometrów na trenażerze ;)Więcej przeczytasz na stronie o mnie.
2015
2014
2013
2012
2011
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2016, Kwiecień1 - 3
- 2015, Wrzesień1 - 0
- 2015, Sierpień2 - 1
- 2015, Lipiec2 - 3
- 2015, Czerwiec1 - 3
- 2015, Kwiecień4 - 10
- 2015, Marzec6 - 22
- 2015, Luty5 - 16
- 2015, Styczeń2 - 7
- 2014, Listopad5 - 9
- 2014, Październik3 - 11
- 2014, Wrzesień4 - 17
- 2014, Sierpień7 - 13
- 2014, Lipiec11 - 18
- 2014, Czerwiec14 - 36
- 2014, Maj15 - 20
- 2014, Kwiecień13 - 26
- 2014, Marzec15 - 26
- 2014, Luty16 - 36
- 2014, Styczeń22 - 46
- 2013, Grudzień20 - 20
- 2013, Listopad10 - 26
- 2013, Wrzesień5 - 14
- 2013, Sierpień10 - 29
- 2013, Lipiec19 - 50
- 2013, Czerwiec20 - 54
- 2013, Maj19 - 56
- 2013, Kwiecień9 - 28
- 2013, Marzec11 - 40
- 2013, Luty11 - 24
- 2013, Styczeń10 - 15
- 2012, Grudzień7 - 19
- 2012, Listopad7 - 6
- 2012, Październik7 - 24
- 2012, Wrzesień21 - 87
- 2012, Sierpień17 - 60
- 2012, Lipiec20 - 67
- 2012, Czerwiec27 - 27
- 2012, Maj23 - 42
- 2012, Kwiecień32 - 30
- 2012, Marzec31 - 35
- 2012, Luty21 - 13
- 2012, Styczeń21 - 1
- 2011, Grudzień21 - 1
- 2011, Listopad16 - 1
- 2011, Październik20 - 0
- 2011, Wrzesień24 - 0
- 2011, Sierpień17 - 0
- 2011, Lipiec29 - 0
- 2011, Czerwiec23 - 6
- 2011, Maj23 - 9
- 2011, Kwiecień21 - 0
- 2011, Marzec8 - 0
- 2010, Wrzesień1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
> 100
Dystans całkowity: | 10399.86 km (w terenie 91.00 km; 0.88%) |
Czas w ruchu: | 349:18 |
Średnia prędkość: | 28.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.40 km/h |
Suma podjazdów: | 46189 m |
Maks. tętno maksymalne: | 180 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 178 (91 %) |
Suma kalorii: | 115583 kcal |
Liczba aktywności: | 84 |
Średnio na aktywność: | 123.81 km i 4h 18m |
Więcej statystyk |
- DST 138.61km
- Czas 04:31
- VAVG 30.69km/h
- VMAX 48.00km/h
- AVG CAD 85.0
- HRmax 167 ( 85%)
- HRavg 142 ( 72%)
- Sprzęt KTM STRADA 2000
- Aktywność Jazda na rowerze
Nie ma lekko.
Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 9
Trasa: Szczecin - Police - Tanowo - Dobieszczyn - Eggesin - Torgelow - Pasewalk - Locknitz - Blankensee - Dobra - Bezrzecze - Szczecin.Wypad z założenia miał być dłuższy, ale za długo pospałem. Samopoczucie niewiedzieć czemu nadal słabe, chyba przez tą pogodę. Już od pierwszych kilometrów czułem, że to nie mój dzień. Po 25 km naszedł mnie mocny ból obydwu kolan, stanąłem, trochę się porozciągałem i pojechałem dalej. W trakcie jazdy ból kolan przyszedł jeszcze dwa razy. Czułem, że nogi nie chcą wyraźnie pracować. Po jakiś 70 km zaczęło mnie coś skręcać w żołądku. Później zaczął boleć nadgarstek, który kilka lat temu miałem kontuzjowany. Do tego od Eggesina zaczęło się zmaganie z uciążliwym wiatrem. Momentami nawet pokropiło. Nachodziła mnie ochota aby rower wrzucić do rowu i położyć się obok niego ;)
To był trening głównie dla psychiki ;)
Trochę się w domu zdziwiłem, bo mimo tych wszystkich przeciwności średnia wyszła nie najgorsza ;)
- DST 173.68km
- Czas 05:08
- VAVG 33.83km/h
- VMAX 62.00km/h
- AVG CAD 86.0
- HRmax 177 ( 90%)
- HRavg 155 ( 79%)
- Kalorie 3978kcal
- Podjazdy 708m
- Sprzęt KTM STRADA 2000
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton w Świnoujściu 2012 - udany debiut ;)
Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 19.05.2012 | Komentarze 10
Na maraton zabrałem się z Grześkiem jego samochodem. Na miejscu byliśmy koło 7, szybko uporaliśmy się z organizacyjnymi sprawami i ruszyliśmy pokręcić aby się rozgrzać.Moja grupa wystartowała o g. 8.33. Z początku tempo dość umiarkowane, nikt za bardzo nie chciał się wychylać. Za Międzyzdrojami zaliczyłem najszybszy podjazd pod wzniesienie ;) Tempo pod górę nie spadało wiele poniżej 30 km/h. Po pokonaniu podjazdu okazało się, że z całej grupy zostały tylko trzy osoby, w tym ja.(Michał kat. M2 i Dariusz z kat. M4). Ruszyliśmy zmianami ostrym tempem, po drodze łykając ogromną ilość maratończyków, z niektórymi nieco pracując. Michał okazał się bardzo mocnym zawodnikiem, dawał długie i porządne zmiany. Za to Dariusz pod tym względem był bardzo oszczędny. Jakieś 15-20 km przed Świnoujściem doszliśmy mocniejszą grupkę, z którą dokończyliśmy pierwszą pętlę(licznik pokazywał mi wtedy średnią ponad 36 km/h!). Grupka ta rozleciała się ponownie na podjeździe za Międzyzdrojami. Jednemu kolarzowi strzeliła opona. Michał narzucił ponownie mocne tempo podjazdu, odjeżdżając kawałek a następnie czekając na mnie. Gdy spojrzeliśmy się za siebie nie było nikogo widać, postanowiliśmy nie czekać i śmigać we dwóch. Tempo mocne, puls wysoki, zaczynałem się obawiać czy dam radę. Za Międzywodziem wiatr zaczął mocno wiać w twarz. Na kole Michała puls nie schodził mi poniżej 170-165. I stało się to czego się najbardziej obawiałem. Na 125 kilometrze przyszło odcięcie i dalej samotna jazda na najgorszym odcinku trasy pod względem wiatru. Do Wolina toczyłem się i toczyłem, i toczyłem i dotoczyć nie mogłem. Byłem tak zajechany, że przychodziły mi nawet myśli, żeby zejść z roweru i poczekać aż Grzesiek będzie wracał samochodem do Szczecina ;D Tempo spadało mi momentami do 20 km/h. Stale obracałem się za siebie, wypatrując jakiegoś ratującego mnie z tych tarapatów "pociągu" ;) W końcu wypatrzyłem kilku kolarzy gdzieś w oddali za mną gdy minąłem tablicę Wolina. Szybko pojechałem na PKŻ, tam uzupełniłem bidon i poprosiłem o kawę licząc, że zdążę ją wypić. Oczywiście się przeliczyłem, bo zdążyłem jedynie wziąć ze dwa łyki, gdy jak burza wpadli i wypadli wcześniej zobaczeni kolarze. Odłożyłem kubek i pogoniłem za nimi wiedząc, że to dla mnie ostatnia szansa. Grupa była spora(w niej jechał Darek w barwach Calbudu, z którym jechaliśmy pierwsze okrążenie), tempo żwawe jednak bardzo mocno szarpane, co mnie strasznie irytowało. Kręciłem już resztką sił a w nogi próbowały mnie co chwilę łapać skurcze, modliłem się, aby do tego nie doszło, bo wiedziałem, że to oznacza postój. 10-9 km przed Świnoujściem grupa mocno się porozrywała. Gdy zostałem tylko ja, Darek i jakiś kolarz z dużo niższym numerem, na 6 km przed metą zaatakowałem na najbardziej dziurawym odcinku maratonu (o dziwo zauważyłem, że bardzo dobrze się na takich dziurawych drogach czuję, w pierwszym okrążeniu spokojnie zyskiwałem tam przewagę co teraz postanowiłem wykorzystać). Prędkość nie spadała mi poniżej 36 km /h, a tętno szalało cały czas w okolicach 175. Ciężki, bardzo ciężki oddech i myśl czy tak pociągnę do mety.(pomogło wyobrażenie sobie, że jestem uciekającym Tomem Bonenem na Paryż - Rubaix :D) Wjazd na normalny asfalt, za chwilę na nim napis 1 km do mety, obracam się za siebie i nikogo już nie widzę. Przejazd przez bramki i myśl, że to już koniec.
Przez 5-10 minut musiałem jeszcze dojść do siebie, by w końcu zobaczyć na tablicę wyników:
w kat. M2 - miejsce 3 :)
OPEN - 12
czas przejazdu: 5:06.
Byłem naprawdę zadowolony, bo jak na debiut to ładny wynik. Poza tym, wiedziałem, że pojechałem na 100% swoich możliwości, nie oszczędziłem się nawet trochę. Wykręciłem kolejną rekordową średnią na tak długim dystansie. Trzeba przyznać, że tego typu imprezy ogromnie hartują ciało i umysł! :)
Po sprawdzeniu w domu, że w kat. M2 jechało tylko 8 osób, czar trochę prysł ;)
Czas więc się wziąć do roboty, żeby następnym razem było lepiej :D
ps. Teraz w trakcie pisania tego tekstu w domu złapały mnie cztery skurcze w nogi ;P
- DST 171.59km
- Czas 05:59
- VAVG 28.68km/h
- VMAX 73.50km/h
- AVG CAD 81.0
- HRmax 168 ( 86%)
- HRavg 142 ( 72%)
- Kalorie 4016kcal
- Podjazdy 971m
- Sprzęt KTM STRADA 2000
- Aktywność Jazda na rowerze
Droga przez mękę ;)
Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 4
Dzisiaj cały dzień praktycznie wolny. Postanowiłem zrobić sobie dystans zbliżony do tego średniego w maratonie w Świnoujściu. Po krótkim wyliczeniu i przestudiowaniu Google Map postanowiłem zrobić pętlę po Niemczech przez Strasburg i Prenzlau. Wystartowałem po 12. Pogoda rewelacyjna, aż zdziwiłem się, że jest tak ciepło. Do samego Strasburga goniłem praktycznie z wiatrem, była moc i chęci do jeżdżenia ;)W Strasburgu cyknąłem telefonem fotkę, uzupełniłem bidony i zjadłem kanapkę. Zadowolony z siebie (głownie ze średniej, po 70 km wynosiła ponad 32 km/h ) ruszyłem na Prenzlau.
Tu dopiero zaczęły się schody, po zmianie kierunku jazdy wiatr zaczął wiać w twarz ( w sumie nic dziwnego ;). Ponadto pod drodze było całkiem sporo podjazdów, które w wraz z wiatrem dawały popalić. Do Prenzlau jechało się jeszcze całkiem znośnie, stale jeszcze trzymałem prędkości powyżej 30.
Po dojechaniu do Prenzlau straciłem orientację i nie wiedziałem jak dalej jechać. Na szukaniu właściwej drogi straciłem dobre 30 minut (błąkałem się po mieście, aż znalazłem w centrum mapę, po przestudiowaniu której i tak nie byłem pewny czy pojadę najkrótszą drogą).
Od Prenzlau zacząłem odczuwać dziwny ból w płucach przy każdym wdechu. Nie mam pojęcia czym to było spowodowane, może tym, że to pierwszy wyjazd w tym roku przy takiej temp. powietrza? (licznik pokazywał momentami ponad 30!). W każdym bądź razie ten dyskomfort nasilał się coraz bardziej. Gdzieś od Kołbaskowa miałem już poważny problem z oddychaniem (musiałem brać tylko płytkie i minimalne wdechy) ;/ w dodatku skończyło mi się picie i powoli zaczynało mnie odcinać, nie miałem już nic do jedzenia bo pół czekolady, które miałem ze sobą rozpuściło się całkowicie...
Na rondzie Hakena odcięło mnie totalnie, byłem wycieńczony do granic możliwości, w mordzie sucho. Do domu można powiedzieć, że się ledwo dotoczyłem.
Podsumowując, nie wiem czemu, ale było cholernie ciężko! :D
W domu w nagrodę za takie cierpienia zamówiłem pizzę ;D
Kategoria > 100
- DST 122.21km
- Czas 04:17
- VAVG 28.53km/h
- VMAX 48.00km/h
- AVG CAD 83.0
- HRmax 161 ( 82%)
- HRavg 142 ( 72%)
- Kalorie 2856kcal
- Podjazdy 575m
- Sprzęt KTM STRADA 2000
- Aktywność Jazda na rowerze
Schwedt
Poniedziałek, 16 kwietnia 2012 · dodano: 16.04.2012 | Komentarze 5
Szczecin - Kołbaskowo - Gartz - Schwedt - Krajnik Dolny - Gryfino - Szczecin.Na tę trasę miałem chęć już od długiego czasu. Dzisiaj wolne od pracy, w miarę fajnie świeciło słońce więc postanowiłem ją dzisiaj przejechać. Miałem ruszyć o 13, ale mi się przysnęło po obiedzie, i wyszło, że wystartowałem o 15.30.
Pierwsze co mnie uderzyło, to masakryczne korki na mieście. Przebicie się do Ronda Hakena zajęło mi dobre 30 minut, w trakcie, których starałem się nie dać zabić przez zjebów w samochodach (inaczej ich nazwać nie można). Trochę mnie to zniechęciło i początkowo żałowałem wyboru trasy. Jednak już za granicą ruch zmalał wielokrotnie, ładnie świeciło słońce a mega silny wiatr wiał mi cały czas w plecy. I tak do samego Schwedt, więc jechało się rewelacyjnie.
Od Gartz wjechałem na drogę rowerową wzdłuż Odry. Muszę przyznać, że jest to jedna z najlepszych niemieckich dróg po jakich przyszło mi jeździć. Świetna nawierzchnia i całkowite odizolowanie od pojazdów mechanicznych, do tego cały czas świetne krajobrazy. Na pewno nie raz jeszcze się tędy przejadę.
W Schwedt standardowo kanapka z czekoladą i dalej w trasę. Za Krajnikiem jak się spodziewałem zaczęła się męka, bo złośliwy wiatr teraz zabierał to co wcześniej dał. Oj umęczył mnie i wychłodził niesamowicie ;P
Trasa z Krajnika do Gryfina również rewelacyjna, bardzo mały ruch, i cały czas podjazdy. Można się minimalnie poczuć jak w górach ;D To dodatkowo mnie utwierdziło w przekonaniu, żeby częściej wybierać tę pętlę.
Przez cały czas nogi ładnie kręciły, chciały współpracować. Starałem się nie przekraczać progu, żeby się za mocno nie ujechać. Jednak 20 km do końca współpraca z nogami się zakończyła :D najpewniej ze sporego wychłodzenia... Dalej już była jazda typu "byle się jakoś doczołgać" ;)
Ogólnie wyjazd na duży plus, na pewno nie raz jeszcze tędy śmignę.
- DST 111.66km
- Czas 03:54
- VAVG 28.63km/h
- VMAX 43.00km/h
- AVG CAD 80.0
- HRmax 168 ( 86%)
- HRavg 149 ( 76%)
- Kalorie 2815kcal
- Podjazdy 518m
- Sprzęt KTM STRADA 2000
- Aktywność Jazda na rowerze
Łobez.
Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 3
Po pracy ok. 16.30 szybko zmieniłem rower i bez przebierania się ruszyłem w stronę Głębokiego gdzie miałem zdecydować o kierunku jazdy. Domyślnie miało to być jakieś 50 km. Na Głębokim zadzwoniła narzeczona, że muszę wrócić do Łobza(gdzie spędzaliśmy święta), bo zabrałem ze sobą kluczyki od samochodu, i nie może nim przyjechać. Trochę się wkurzyłem, ale co było zrobić? ;) Pociągiem mi się tłuc nie chciało, więc przycisnąłem na pedała i pojechałem.Całą trasę goniłem na dość wysokim jak na mnie pulsie. Starałem się przejechać jak najwięcej przed zapadnięciem zmroku. Niestety wiatr nie był sprzymierzeńcem, wiał głównie z boku ale i często w twarz, i nie był to lekki wiaterek.
W połowie trasy zaczynało brakować wody, bo Orlen w Maszewie, na którym planowałem ją kupić był zamknięty. Na szczęście sklep w Dobrej był jeszcze otwarty. Wbiegłem do niego cały czas jednym okiem obserwując rower przez szybę, przez co w pośpiechu kupiłem butelkę wody, jak się okazało gazowanej ;/
W Dobrej już było dość ciemno, więc założyłem przednią lampkę na kierownicę, dojadłem resztę czekolady, którą szamałem po kawałku całą drogę i ruszyłem.
Jakieś 15 km przed końcem niestety porządnie mnie odcięło, spadła motywacja, było już bardzo ciemno, więc średnia zaczęła lecieć na łeb na szyję.
Na "mecie" byłem masakrycznie wypruty, wiedziałem, że nogi zakwasiłem do przesady. Byłem za mało przygotowany do trasy, bo jedyne co dzisiaj zjadłem to płatki owsiane przed robotą i trochę makaronu w robocie. Warunki były ciężkie ze względu na wiatr i później już chłód. Momentami myślałem, że umrę. W skali od 1 - 10 ze względu na wyczerpanie organizmu wyjazd dostaje spokojnie 8 ;)
W Łobzie wpadłem do zdziwionych rodziców, zjadłem, wykąpałem się a później z Paulą wsiadłem w auto i wróciliśmy razem do Szczecina.
Głód jeżdżenia na razie zaspokojony, trzeba dać nogom odpocząć ;)
- DST 104.10km
- Czas 03:29
- VAVG 29.89km/h
- VMAX 53.00km/h
- AVG CAD 81.0
- HRmax 172 ( 88%)
- HRavg 148 ( 75%)
- Kalorie 2477kcal
- Podjazdy 519m
- Sprzęt KTM STRADA 2000
- Aktywność Jazda na rowerze
Porządne kręcenie ;)
Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 5
O godz. 10 spotkałem się z Adamem na Głębokim zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Mieliśmy jechać jeszcze z innymi w peletonie, ale wyszło, że pojechaliśmy we dwóch.Pocisnęliśmy na Niemcy, najpierw spokojnie, by później za granicą w Dobieszczynie narzucić konkretniejsze tempo. Zmienialiśmy się po kilometrze. W Locknitz krótka przerwa na uzupełnienie węglowodanów :) Dalej do Krackow a później do Lubieszyna. Momentami na górkach lekko się zasapałem, ale tempo nie spadało ;D W Szczecinie pojechaliśmy przez Rondo Uniwersyteckie. Rozjechaliśmy się na Placu Kościuszki. Na liczniku pojawiło się coś koło 90. Dojechałem do Sprzymierzonych, a tam naszło mnie by dokręcić do setki. Przejechałem całą Wojska Polskiego i uderzyłem w podjazd na Miodowej. Po tym czułem się już spełniony :D
Mały rekordzik padł, pierwszy raz setka z taką średnią, oraz pierwszy raz zrobiłem ponad 1000km w ciągu jednego miesiąca.
Czas powoli chować zimową odzież, bo już dzisiaj się trochę zgrzałem.
Dzięki Adam za trening! Taka jazda to mi się podoba ;) Do następnego razu!
AVG CAD 81
- DST 102.35km
- Czas 04:52
- VAVG 21.03km/h
- VMAX 65.74km/h
- HRmax 172 ( 88%)
- HRavg 131 ( 67%)
- Kalorie 2345kcal
- Podjazdy 571m
- Sprzęt KTM STRADA 2000
- Aktywność Jazda na rowerze
kolejna setka ;)
Wtorek, 13 marca 2012 · dodano: 13.03.2012 | Komentarze 5
Wyjechałem ok. 14.30 z zamiarem przejechania ok. 70 km. Jednak, że tym razem pojechałem w mniej znane rejony, trochę pobłądziłem i wyszła setka ;)Trasa: Szczecin - Blankensee - Locknitz - Krackow - Penkun - Tantow - Kołbaskowo - Szczecin.
Początkowo wiał silny wiatr w twarz, mniej więcej w połowie drogi zaczął wiać w plecy.
Całą trasę starałem się skupić na tym, by utrzymać się w strefie 65 - 70% HRmax i szło całkiem nieźle. Niestety w kupionym na Allegro liczniku Sigma 2209 STS wbrew temu co było napisane w aukcji, nie ma opcji ustawienia nawet jednej strefy treningowej...
Mimo dużego zachmurzenia wyjazd można zaliczyć do udanych ;)
AVG. CAD 76
- DST 126.48km
- Czas 04:52
- VAVG 25.99km/h
- VMAX 57.00km/h
- HRmax 162 ( 83%)
- HRavg 139 ( 71%)
- Kalorie 3150kcal
- Podjazdy 479m
- Sprzęt KTM STRADA 2000
- Aktywność Jazda na rowerze
Standardowo po Niemczech.
Piątek, 9 marca 2012 · dodano: 09.03.2012 | Komentarze 4
Trasa: Szczecin - Dobieszczyn - Eggesin - Torgelow - Passewalk - Locknitz - Blankensee - Dobra - Szczecin.Wyjechałem trochę po 13. Była piękna słoneczna pogoda, która jednak szybko się skończyła. Jeszcze przed Dobieszczynem słońce schowało się za chmury i dalej już tylko wiatr, wiatr i wiatr. Trochę wymęczył, szczególnie, że trasę zrobiłem po dwóch nockach w robocie z rzędu. Do domu wróciłem trochę wychłodzony.
Muszę coś pokombinować z ustawieniami w szosie, bo ciągle drętwieje mi prawa ręka podczas jazdy, co strasznie wkurza ;/
AVG. CAD 78
Jest powód do zadowolenia, pierwszy tysiąc kilometrów w tym roku strzelił ;)
- DST 131.34km
- Czas 05:19
- VAVG 24.70km/h
- VMAX 53.00km/h
- HRmax 169 ( 86%)
- HRavg 134 ( 68%)
- Kalorie 3249kcal
- Podjazdy 550m
- Sprzęt KTM STRADA 2000
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy raz ze szczecińską ekipą BS.
Niedziela, 26 lutego 2012 · dodano: 26.02.2012 | Komentarze 6
Dzisiaj odpowiedziałem na zaproszenie Wobera i o godz. 10.00 przybyłem na miejsce zbiórki. Razem z małym siedmioosobowym peletonem ruszyliśmy w stronę Niemiec. Trochę wiało, a tempo było spokojne.Po połowie pokonanego dystansu razem z Adamem i Erykiem oderwaliśmy się od grupy, żeby szybciej wrócić do domu. Jako, że dzisiaj do pracy mam na nocną zmianę wolałem dojechać troszkę szybciej, żeby przed nią jeszcze chwilę odpocząć.
Tempo zrobiło się dosyć szybkie jak na takie warunki. Przed samą granicą złapał mnie kryzys, brak jakiejkolwiek zabranej żywności okazał się błędem. Po prostu z braku cukru zupełnie mi "odcięło prąd" . Koledzy zwolnili, i pomogli mi się doczłapać do Buku gdzie w sklepie kupiłem wielką bombę kaloryczną w postaci czterech batonów. Po chwili znowu można było jechać. Po dotarciu na głębokie rozjechaliśmy się. Miodową pojechałem do domu.
Dzięki wszystkim za wspólny wypad, Woberowi za zaproszenie. Było na prawdę fajnie i mam nadzieję, że jeszcze nie raz razem gdzieś pojeździmy.
Trzeba dodać, że to moja pierwsza "ponad setka" w tym roku i na nowej szosówce. Zmęczony jestem jak nie pamiętam już kiedy ;)
- DST 123.25km
- Czas 06:06
- VAVG 20.20km/h
- VMAX 44.00km/h
- Sprzęt Unibike Zethos
- Aktywność Jazda na rowerze
Szczecin - Blankensee - Dobieszczyn - Nowe Warpno - Police - Szczecin
Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 05.11.2011 | Komentarze 0
Najpierw kilka spraw na mieście a później trasą z tytułu ze znajomym(Kazikiem). Tempo spacerowe ;) Pogoda jak na listopad rewelacyjna! Kategoria > 100